wtorek, 11 lutego 2014

1. Come back

Może nie spektakularny ale jednak powrót...
Niestety u mnie niewiele się zmieniło, w pewnych sferach niestety na gorsze. Mój mąż od 5 miesięcy "szuka" pracy...a dlatego w nawiasach bo może kilka aplikacji wysłał. Pieniądze się skończyły i jedziemy w zasadzie na pożyczkach :(
Grudzień i początek lutego minął pod hasłem antybiotyków. Za pierwszym razem brali oboje, Krzyś na anginę a Zosia zapalenie krtani, oboje po 40 stopni gorączki...
Tydzień temu Zośka znów gorączka i znów antybiotyk, tym razem zapalenie gardła.
Z lepszych wieści Zośkowych to ogłaszam że mamy już 7 zębów, i jesteśmy w 75 centylu wzrostowym i wagowym...czyli ważymy 9200 przy 75 cm wzrostu! Ogólnie jesteśmy bardzo pogodnym dzieckiem, no chyba że idą nam zęby to wtedy bez kija nie podchodź...
Poza tym przemieszczamy się na czterech kończynach a przy wspomaganiu to i na dwóch. Spożywamy prawie wszystko to co daje tata...on jest wyrocznią w jedzeniu dla Zosi ;)
Luty jest miesiącem urodzin, najpierw moich, potem Krzysia a na końcu małża. Zosia za to jest pierwszo marcowa :)
U mnie niestety dalej plejada chorób, nawet wymieniać mi się nie chce, po prostu mam ich dość i tyle, ostatnio doszła dna moczanowa...
Co do pracy to do końca lutego mam rodzicielski a potem wykorzystam 2 miesiące urlopu wypoczynkowego i pewnie będę musiała iść do pracy. Nie uśmiecha mi się to bo moja mama nie nadaje się do tego żeby zająć się małym i ruchliwym dzieckiem. Ja czasem nie daję rady a co dopiero ona która prawie w ogóle z domu się nie rusza a jeśli już to od wielkiego dzwonu, także cienko to widzę. Jednak jeśli mój małżonek nie znajdzie porządnej pracy to nie będę miała innego wyjścia. Co prawda moja pensja to na waciki starcza ale lepsze waciki niż nic.

Z nowości.... to mój mąż sobie wymyślił że pojedziemy do...Kanady....hmmm ja ze swoimi problemami ze zdrowiem pojadę do obcego kraju, gdzie nawet nie wiem co miałabym robić, bo raczej dla polskiego prawnika to tam pracy nie ma...zresztą on też nie wiem co miałby tam robić, zwłaszcza z jego chęcią do czegokolwiek.
Między nami układa się różnie, czasem jest cudownie a czasem idzie na noże i przedmioty fruwają. Moi rodzice już nawet tego nie komentują a jego o niczym nie wiedzą bo są daleko i niedoinformowani.
Ostatnio to byłam nawet spakowana i miałam iść do rodziców bo doprowadził mnie do granic wytrzymałości. W efekcie zajścia w nocy dostałam takiego ataku trzęsawki i lęku że chyba nigdy czegoś takiego nie przeżyłam.
Nie wiem jak długo się tak da żyć...czasami strasznie żałuję że za niego wyszłam a czasami jest cudownie...:(
No cóż....life is brutal and full of zasadzkas....

3 komentarze:

  1. Ciesze sie, ze wrocilas:-)
    Czytalam post z usmiechem poza komentami ale lekki humor wyczulam.
    Trzymam kciuki aby sie Wam lepiej ulozylo.
    Super, ze jestes!

    OdpowiedzUsuń
  2. Sliczna Zosienka!!!!
    Krzysio tez. Ladna parka:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że wrocilas.
    Zosia i Krzyś są cudowni:) widać, że to rodzeństwo.
    Skoro mąż ma problemy z praca to może to Twój czas na robienie kariery? Może pora na nową pracę? I mialabyzs własną kasę, pełną kontrolę nad wydatkami, moglabyss sobie inaczej życie ułożyć, gdybyś miała taką chęć...

    OdpowiedzUsuń